Czyli co dzieje się z układem nerwowym, kiedy wybierasz czułość wobec siebie?
Twoje ciało wie, kiedy jesteś dla siebie dobra. Czasem szybciej niż Ty sama.
Wystarczy jeden mały gest: głębszy wdech, ręka położona na sercu, słowo „już wystarczy” powiedziane w myślach, by układ nerwowy zareagował.
Z punktu widzenia biologii dzieje się coś niezwykle ważnego:
układ przywspółczulny – odpowiedzialny za odpoczynek i regenerację – zaczyna się uaktywniać. Serce zwalnia, mięśnie się rozluźniają, ciało „oddycha”. To wyraźny sygnał: jesteś bezpieczna. Możesz odpocząć.
Długotrwała samokrytyka, przeciążenie czy ignorowanie emocji aktywuje przeciwny mechanizm: tryb walki lub ucieczki. I wtedy ciało działa, jakby coś zagrażało – nawet jeśli to tylko myśl: „znowu nie dałam rady”.
W terapii i pracy z ciałem uczymy się, jak wracać do siebie.
Jak używać dotyku, ruchu i oddechu, by wspierać łagodność wobec siebie.
Jak słuchać sygnałów płynących z ciała – zamiast je uciszać.
Bo ciało pamięta, czego potrzebuje. Trzeba tylko znów nauczyć się je rozumieć.
To dlatego życzliwość nie jest tylko ideą. Jest praktyką.
Każde „nie muszę dziś wszystkiego zrobić”, każda chwila bez oceniania – to mikrogest uzdrawiania.
Twoje ciało nie potrzebuje perfekcji.
Ono potrzebuje, byś była przy nim. Z życzliwością.
Bo właśnie wtedy, gdy zatrzymasz się na chwilę i zapytasz:
„Co teraz czuję?”
„Czy coś mnie boli?”
„Czego potrzebuję?” –
zaczynasz tworzyć nową relację. Nie z zadaniami. Z sobą.
To może być masaż dłoni. Spacer bez telefonu. Leżenie na podłodze w ciszy.
To może być odmowa: „Dziś nie dam rady.”
Albo czułe: „Wiem, że próbujesz.”
Te codzienne drobiazgi – bez fajerwerków – uczą ciało, że jesteś z nim, nie przeciwko niemu.
A to pierwszy krok do głębszego uzdrowienia – emocjonalnego i fizycznego.
Beata 🤗